Japońska Muzyka cz. 3

W kolejnej odsłonie przeglądu interesujących gwiazdek Japońskiej sceny muzycznej chciałbym przedstawić Wam bardziej współczesnych wykonawców. Tym razem są to dwa interesujące zespoły rockowe nowej fali oraz pewna sympatyczna wokalistkę popowa, która może nie grzeszy ponadczasowym talentem, ale posiada swój specyficzny urok  i  potrafi rozbawić słuchacza swoim cukierkowym głosem. Zapraszam!

normal_otsuka-ai-1024x768-024-85368

Na zdjęciu: Otsuka Ai

1. Remioromen

Ajikanblu

Remioromen to trzyosobowy zespół specjalizujący się w graniu lekkiego, wpadającego w ucho rocka. W odróżnieniu od całej masy straszydeł (styl visual kei) nie starają się być prowokacyjni, przez co wydają się być szczerzy w tym co robią. Zwykłe chłopaki w zdartych jeansach, tworzący muzykę nawiązującą do codziennych spraw i życia. Być może właśnie ta autentyczność w miejsce rozświetlonego stroboskopami show zaskarbiła im oddane grono fanów.

Zespół powstał w 2000 r. i od tego czasu stopniowo zyskuje coraz większą popularność w Kraju Kwitnącej Wiśni. W jego skład wchodzą: Fujimaki Ryota (gitarzysta, wokalista oraz autor piosenek), Maeda Keisuke (basista zespołu) oraz Osamu Jinguji (perkusista). Chłopaki poznali się jeszcze w liceum, gdzie uczęszczali do jednej klasy. Sama nazwa zespołu nie niesie za sobą żadnego znaczenia, a podobno utworzono ją w przypadkowy sposób podczas kilku partii gry w „papier, nożyce i kamień”.

Chciałbym zaprezentować Wam singiel zespołu o nazwie „Konayuki”, który w 2006 r. zajął drugie miejsce pod względem ilości sprzedanych egzemplarzy. Teledysk do piosenki otrzymał również nagrodę MTV za najlepszy Japoński. teledysk popowy roku 2006. Piosenkę mocno rozpropagował popularny w Japonii 12-odcinkowy serial telewizyjny „Litr łez”, gdzie towarzyszyła ona zmaganiom dzielnej licealistki ze śmiertelną chorobą.

Remioromen „Konayuki”

2. Asian Kung Fu Generation

remioromen

Asian Kung Fu Generation jest w Japonii szerzej znany pod prostszą i mniej łamiącą język nazwą „ajikan”. Powstał w 1996 r. z inicjatywy trzech studentów z jednego uniwersytetu. Zaczynali jak wiele gwiazd od etapu „garażowego”, kiedy występowali na różnych drobnych imprezach i stopniowo kształtowali własny styl. Ich prawdziwa kariera rozpoczęła się w 2001 r. gdy wydali swój pierwszy profesjonalny singiel „Kona yuki”.

Piosenka wpadła w ucho znanemu Japońskiemu prezenterowi radiowemu, który puścił ją w eter i tym samym przyczynił się do rozpropagowania zespołu. Muzyka Ajikan jest bardzo specyficzna i znacznie wykracza poza granice klasycznego rocka. Jest energiczna, pełna zaskakujących rozwiązań rytmicznych oraz klimatycznych gitarowych riffów. „Zostało w nich coś z tej świeżości, jaką mają amatorskie zespoły. Czuć powiew młodości, czuć, że oni się muzyką cały czas potrafią bawić.” – piszę Marcin Konstantynowicz, autor ciekawego artykułu na temat AKFG.

Nie wszystkim jednak zespół przypadnie do gustu, gdyż cechują go nierówne poziomem utwory, a pomiędzy najlepszym i najgorszym dokonaniem istnieje spora przepaść. Na szczęście przeważają wciąż te pierwsze! Czekam z wielką uwagą na kolejne dokonania zespołu, przed którym widzę sporą przyszłość!

Asian Kung Fu Generation „Rewrite”

3. Otsuka Ai

otsukaai

Otsuka Ai to bardzo sympatyczna gwiazdka Japońskiej sceny J-Popowej, do której mam ogromny sentyment. Powiedzmy sobie od razu szczerze: Utadzie Hikaru może ona co najwyżej czyścić buty i polerować szmatką złote płyty. Niemniej jednak posiada ona charakterystyczny, bardzo słodki głosik, który może spodobać się wielu osobom. Na jej obronę powiem, że nie jest sztucznie wykreowaną gwiazdką, bo uczęszczała do szkół muzycznych, gdzie w dobrym stopniu opanowała grę na fortepianie. Sama też komponuje swoje piosenki i wymyśla choreografię do teledysków.

Sławę przyniósł jej utwór „Sakuranbo”, który pozostał na Japońskiej liście przebojów w 2003 r. przez ponad 85 tygodni! Ai (po Japońsku „miłość”) śpiewa wpadające w ucho, pełne optymizmu, miłości i ciepła piosenki. Teksty są często naiwne i zahaczające wręcz o kicz, ale taki jest urok tej sympatycznej Japoneczki. Ai poza muzyką udziela się również w kilku innych dziedzinach sztuki: jest artystką i wydała własny album z pracami malarskimi (czasem równiez ozdabia albumy własnymi rysunkami), wystąpiła w serialu telewizyjnym „Tokyo Friends” oraz prowadzi autorski program radiowy „Otsuka Ai ai-r Jack”.

Ai wydała łącznie pięć płyt, a w 2008 r. ukazała się jej najnowsza, pod tytułem „Love letter”. Jeśli szukacie niezobowiązującej muzyki, która potrafi rozweselić w trudnych chwilach, to z pewnością styl Ai się Wam spodoba!

Otsuka Ai „Planetarium”

14 thoughts on “Japońska Muzyka cz. 3

  1. Pingback: Japońska muzyka cz. 2 « Japonia - Mazzi.pl

  2. Asian Kung Fu Generation jak dla mnie bezsprzecznie rządzi. Jak na razie nie znalazłem żadnego bardziej fascynującego mnie Japońskiego(tylko Japońskiego?)zespołu niż oni. A to co jeszcze podbudowuje, to to, że będą tworzyć przez długi czas(mam nadzieję, że nadal dobrą muzykę). Młodzi(no już tak bardzo nie)i niezwykle uzdolnieni.

    Na pewno zainteresuję się tym „Remioromen”, bo z tego co mówisz jest to zapewne ciekawie grająca ekipa. Gust muzyczny niestety mam dość wybredny 🙂 .

    A no właśnie, trochę mnie dziwi skąd aż Tyle w Japonii kapel typu visual kei? Nie, nie twierdzę, że są dla mnie takie złe(czasami lubię posłuchać chociażby L arc en ciel, no ale oni chyba aż tak bardzo nie profanują tego typu).

    Muzyka wykonawców typu dzisiejszej Otsuki Ai(wiadomo raczej o co biega), co prawda podoba mi się lecz w miarę szybko nudzi. Posłucham, zachwyci mną, ale po pewnym czasie znudzi, a uczucie którego doznawałem z początku raczej nie wróci. Chyba bardziej wolę „bandy” 🙂 .

    Czy mi się zdaje czy owe „Sakuranbo” występowało w Taiko no Tatsujin?

    Ostatnio dużo słucham „The Yellow Monkeys”, jeślibyś nie znał to zdecydowanie gorąco polecam.

    P.S Popatrzeć sobie na FF, też jest dobrze xD .

    Polubienie

  3. Sakuranbo to oczywiście kawałek, który można usłyszeć w Taiko no Tatsujin na NDS 🙂

    Co do Visual Kei, to nie mam naprawdę nic przeciwko. Tylko smuci mnie to, że w Polsce ludzie utożsamiają rock japoński z tym jednym nurtem. Co chodzę na imprezę reklamowaną hasłem „japoński rock”, to playlista zdominowana jest przez obłożonym makijażem przebierańców i z głośników łupie ostry beat.

    Nie spotkasz w naszym kraju imprezy, gdzie można by usłyszeć dobry rock …

    W Japonii NIE MA tylu kapel w stylu visual kei. Po prostu w naszym kraju jest na tyle silne lobby fanów, że w tłumie giną wszystkie inne.

    Polubienie

  4. Tak, oczywiście chodziło mi o NDS 😉 . Chociaż PSP ma chyba taką samą lub podobną ścieżkę(?).
    Jeśli jeszcze podciągnąć ten temat to zespół AK-FG występował w Osu Tatakae Ouendan. Loop & Loop.

    W sumie i tak nie wszystko wyjaśnione. Np. to, dlaczego Polacy mają takie upodobanie do tego stylu. Wiadomo, tego to nigdy się nie ujawni. Może dlatego, że mało mają go u siebie?

    Polubienie

  5. Wydaje mi się, że działa prawo fali. Ludzie nie mają aż tyle chęci, by samodzielnie szukać muzyki i poznawać na własną rękę enigmatycznie brzmiące zespoły. Koleżanka podrzuca koleżance płytę i jakoś to idzie do przodu. Inna sprawa, że te „japońskie” zespoły są nie kojarzone zupełnie przez rodowitych Japończyków. Mam znajomych i nikt z nich nie wie co to jest Mucc, czy Gazette. Kojarzą za to świetnie zarówno Spitz, Mr Children, jak i (co mnie zaskoczyło) Remioromen.

    Nie chce bynajmniej brzmieć tu jak wróg Visual Kei. Po prostu ubolewam nad tym, że w Polsce ten gatunek cieszy się aż tak dużą i moim zdaniem niezasłużoną popularnością. Ale od tego mam bloga, by pokazywać ludziom innych artystów i cicho marze, że doczekam dnia, gdy jedna z imprez spod szyldu „J-ROCK PARTY” uwzględni wspomniane gwiazdy w swoim repertuarze.

    Polubienie

  6. Super, że w tej odsłonie wybrałeś tych artystów 🙂 Miło było mi wrócić do kawałków, które słuchałam rok temu (niektórych jeszcze wcześniej).
    Masz rację Mazzi, że Japończycy często nie rozpoznają zespołów, którymi zachwycają się rzesze fanek w Polsce – sama wielokrotnie tego doświadczyłam. Na jednej z imprez z udziałem przedstawicieli KKW podczas rozmowy padło pytanie „czego lubicie słuchać?”. Kiedy w odpowiedziach usłyszeli między innymi The Gazette, Mr. Children to druga nazwa była o wiele lepiej rozpoznawalna.

    Polubienie

  7. Najlepiej sprzedaje się kicz a co tu dużo mówić – vk i pochodne to nic innego jak wyżej wspomniany. Przyznaję bez bicia, że na początku mojej przygody z j-music też słuchałem visuala ale z biegiem lat człowiek doszedł do wniosku, że te zespoły absolutnie nic sobą nie prezentują. Wokal na jedno kopyto, warsztat wręcz garażowy a kawałki tak podobne do siebie, że człowiek nie wiedział czy słucha jeszcze zespołu A, czy już B bądź C.

    A może małe zainteresowanie przejawia się brakiem wyżej wspomnianej mody? Wszak tak Remioromen jak i inne zespoły z pogranicza alternatywy to już nie nowy/świeży gatunek a „zaledwie” rock alternatywny tyle, że w japońskiej wersji.

    Tak na marginesie – widzę, że jedak opinia dot. dostępności nie jest wcale taka niepopularna. Sam też spotkałem się z błogą niewiedzą gdy wspominałem o tym jakie zespoły są popularne w Europie. Widać Japończycy co dobre zostawili sobie a resztę puścili na tournee po świecie, który zachłyśnięty japońskim graniem weźmie wszystko bez słowa krytyki 🙂

    Polubienie

  8. Miałem okazję przesłuchać którejś płyty Asian Kung Fu Generation… bardzo szybko się jej pozbyłem. Oczywiście biorę pod uwagę swoje muzyczne spaczenia, ale i tak nie mogłem się dopatrzyć większych pozytywów w ich grze. ‚Za popowo’ jak dla mnie.

    Polubienie

  9. Ai Otsuka jest genialna – mocno odstresowujaca i napawajaca optymizmem. Pierwsze trzy plyty sprawily mi niesamowita radoche, LOVE PiECE juz niestety mniejsza, natomiast Love Letter przesluchalem raz i na razie niestety lezy.. Tak czy siak, bardzo bardzo polecam.

    Polubienie

  10. Ai Otsukę lubię, do Planetarium został mi sentyment po obejrzeniu HYD – ta muzyka pojawiająca się w najbardziej odpowiednich chwilach, zwłaszcza miedzy Tsukasą a Makino 😀

    Polubienie

  11. Dobra, dobra muzyka muzyka. Ale co jesli sa zespoly, badz artysci, ktorzy sie wslawili w swiat? A widzisz.. Nie wspomniales o Dir en Grey, ktorzy pokazali, ze nie trzeba po angielsku spiewac, zeby byc slawnym poza Japonia, a takze o the GazettE, ktorych teksty pisane przez Rukiego porusza nawet skale.

    Polubienie

Dodaj komentarz