Sześć rzeczy, którymi Japonia nie zaskakuje

Wycieczki do Japonii, niegdyś uznawane za mało realne marzenie, w końcu stały się faktem, a coraz większa ilość rodaków udaje się do Kraju Kwitnącej Wiśni. Owocem tych kilkudniowych wycieczek są podsumowujące wrażenia artykuły zamieszczane w Internetowych mediach. Gdy większość podobnych sytuacji ignoruje, tak do polemiki zachęcił mnie tekst Marcina Kosmana, który właśnie wrócił z Tokio i dzieli się wrażeniami na swoim blogu. Zachęcam do przeczytania wspomnianego materiału, a następnie do zapoznania się z uwagami z mojej strony, które z jednej strony może dopełnią poruszaną tematykę, a z drugiej może pokażą, jakich rzeczy w tego typu artykułach najlepiej unikać.

keep-calm-and-visit-japan-5-feature

Nie ma nic złego w opisywaniu wrażeń z podróży. Ma to sens, bo dana osoba dzieli się swoimi wrażeniami z pozycji osoby, która w danym kraju jest po raz pierwszy. Pozwala to laikowi w łatwy sposób odnaleźć się w podobnej sytuacji oraz lepiej identyfikować z autorem. Problem przeważnie zaczyna się, gdy rozemocjonowami korespondenci zaczynają głoszenie sądów na temat Japonii i Japończyków. Często odbywa się to w  tonie, który stawia autora w roli znawcy tematu. Przejdźmy jednak do sześciu typowych i często powielanych wątków w relacjach z Japonii.

  1. Nie ma śmietników

Faktycznie w Japonii śmietniki trudno znaleźć na każdym rogu, a ich ilość drastycznie zmalała od czasów niesławnego ataku terrorystycznego w Tokijskim metrze. Kosze na śmieci jednak są, a najłatwiej je znaleźć w jednym z wielu sklepów spożywczych, jakich w wielkich miastach nie brakuje. Często kosze znajdują się przed sklepem, albo w środku budynku. Faktycznie, do ostatniego roku kosz znajdował się w każdym sklepie, ale ich ilość ostatnio zmalała, na co wpływał fakt że wiele osób wykorzystywało je do wyrzucania swoich domowych śmieci. W rezultacie niektóre sieci handlowe z nich zrezygnowały. Śmietniki znajdują się jednak w wielu centrach handlowych, czasem przy automatach z napojami (choć najczęściej tylko z otworem na puszki, o czym Marcin już wspominał). Śmietników nie brak też w toaletach, gdzie można wyrzucić jednorazowe chusteczki papierowe i inne drobne rzeczy, których wrzucanie do sedesu grozi zatkaniem rury i zalaniem łazienki.

Nie wydaje mi się, by Japończycy mieli fioła na punkcie segregacji śmieci. To raczej konieczność wynikająca z życia w ogromnych, mocno zaludnionych metropoliach gdzie bez podobnej organizacji wszyscy utonęliby w stertach odpadków. Zresztą widać to najlepiej w Stanach Zjednoczonych, gdzie duże miasta są często zaśmiecone. Gdy w latach sześćdziesiątych Japonia przechodziła przez powojenny baby boom i drastycznie wzrosła ilość mieszkańców, to zapoczątkowano wtedy obecnie stosowane zasady utylizacji odpadków. Przy czterdziestu pięciu milionach ton odpadków rocznie trzeba było znaleźć inne rozwiązanie.

Trudno jednak jednolicie opisać system segregacji śmieci, bo gdy istnieją pewne wspólne zasady, tak każda gmina ma oddzielne regulacje w tej kwestii. W samym centralnym Tokio znajdują się 23 okręgi, z czego każdy ma właściwe dla siebie prawo związane z segregacją odpadków. Zwykle nie jest to aż tak skomplikowane, ale śa oczywiście wyjątki. Miasteczko Kakimatsu na wyspie Shikoku popadło w przesadę, bo tamtejsza gmina podzieliła śmieci na czterdzieści cztery różne kategorie. Niemniej jednak, osoby noszące ze sobą śmieci do domu to rzadkość, zarezerwowana na takie okazje, jak choćby na pikniki na łonie natury.

A oto kilka fotek, które celowo wykonałem w przedziale czasowym ok. 30 minut od opuszczenia domu, w trakcie codziennej drogi do pracy:

Photo Jun 05, 6 41 14 PM

Kosze w sklepie spożywczym na rogu.

Photo Jun 05, 9 46 03 AM

Inny sklep spożywczy.

Photo Jun 05, 9 42 04 AM

Kosz w pociągu.

Photo Jun 05, 9 40 04 AM

Kosz na stacji kolejowej. Przeznaczony na butelki, ale wystarczy podnieść górną część, by wsadzić tam inne śmieci, z czego Japończycy często korzystają.

Photo Jun 04, 5 41 20 PM

Kosz w toalecie w centrum handlowym.

Photo Jun 04, 5 15 08 PM

Kosz na stacji metra.

2. Japończycy nie śmiecą

Japończycy dbają o porządek, co jest im wpajane już w szkole, tak samo, jak zasady postępowania w przypadku trzęsień ziemi i innych kataklizmów. Każde dziecko zna słynną zasadę trzech „R”, czyli reduce, reuse i recycle (ograniczanie, ponownie wykorzystywanie i recykling). Ogół podąża za przyjętymi rozwiązaniami, ale jednostki mają często zasady głęboko gdzieś i nie raz widziałem, jak wracający z pracy biznesmen dopijał napój energetyczny lub kawę i kładł puszkę/kubek bez skrępowania na pobliskim murku. Niektóre dzielnice Tokio bywają mocno zaśmiecone, ale choćby z racji tego że ilość śmieci się zwiększa wieczorową porą, najczęściej obcokrajowiec tego nie zauważy. Gdy wstanie rano, ulice będą już wysprzątane przez pracujące całą dobę służby porządkowe i wytrwale zbierających niedopałki papierosów seniorów-wolontariuszy.

224757_10150174969219303_7178341_n

Wejście do mojego byłego akademika.

264397_10150236247924303_5392938_n

Tutaj studenci zostawiają buty.

224168_10150174968744303_7167776_n

Reprezentacyjne główne pomieszczenie budynku.

224660_10150174968609303_5107778_n 225656_10150174968519303_7592839_n

Mieszkałem zresztą z nastoletnim Japończykiem, który wydawał się nie mieć ograniczeń w nowych pomysłach na to, jak zaśmiecić mieszkanie. Brudne talerze zostawiał na stole, wychodził do ogrodu w pantoflach, a wracając wnosił piach do salonu, zaś nie posegregowane śmieci wyrzucał do kosza jak popadnie.  Istnieje też znany stereotyp, że Japończycy nie zapraszają zwykle ludzi do domów, bo „to taka prywatna przestrzeń, gdzie tylko ludzie z najbliższego kręgu mają wstęp”. Istnieją różne interpretacje, ale z doświadczenia powiem, że często chodzi po prostu o wstyd z powodu bałaganu. Nie różnią się tym specjalnie od Polaków, a jeśli kiedykolwiek chcecie zobaczyć do jakiego stopnia może to sięgać, to zachęcam do odwiedzenia akademików – nieporządek w niektórych domach studenckich, jest wręcz legendarny. Wyobraźcie sobie szok kulturowy obcokrajowca, który prosto z lotniska trafia do podobnego miejsca, mentalnie przygotowany na coś dokładnie odwrotnego.

f6de60f4

Tak wyglądają czasem ulice Tokio, jeśli ekipa porządkowa nie zdąży na czas.

14148129850001

Tutaj dodatkowe ujęcia.

2-1

Coś jest nie tak z Feng Shui tego mieszkania.

3. Automatyzacja

Automaty z napojami są już rozpowszechnione w całej Azji i gdy jest ich niezwykle dużo w Japonii, to uświadczycie je też w Korei, Chinach, Hong Kongu, Malezji, Singapurze, czy nawet w Tajlandii. To bardzo użyteczny element przestrzeni miejskiej, ale bynajmniej nie świadczący o automatyzacji i technologicznym zaawansowaniu Japonii. Pierwsze maszyny z napojami powstały już w latach 60 ubiegłego wieku i ich ilość systematycznie wzrastała przez następne półwiecze.

DSC01167

Pierwsze automaty z napojami pojawiły się w Japonii w latach 60 i były produkcji amerykańskiej.

oip005

Maszyny do kupowania biletów mają jeszcze dłuższą historię, niż automaty z napojami.

Część należy do zajmujących się dystrybucją napojów firm, ale sporo maszyn jakie uświadczycie w różnych zaskakujących miejscach, to czasem prywatne interesy, gdzie ktoś dorabia sobie do miesięcznego budżetu biorąc podobną maszynę w leasing i stawiając na swoim prywatnym terenie. Dużo jednak ciekawsze i warte wspomnienia są tzw. „targowiska bez człowieka”. To zwykle stojące wzdłuż drogi budki z warzywami, gdzie można się zaopatrzyć w towar, a pieniądze zostawić w stojącej obok skrzynce. Interes oparty na zaufaniu, nie wymagający żadnej technologii, a jednak pozytywnie zaskakuje.

20080818_416905

Stoisko z warzywami bez sprzedawcy – przykład zaufania, jakim darzą się Japończycy na prowincji.

Maszyny z napojami nie reprezentują nowoczesnych technologii, a raczej zwykłą użyteczność – dla firm by lepiej sprzedawać ich produkty (postawienie maszyny jest dużo tańsze, niż sprzedaż sklepowa) i dla konsumentów, by zawsze w razie konieczności mieć coś do picia pod ręką. Również ciepłe napoje, o czym Marcin nie wspomniał będąc w Tokio wiosenną porą. Nie miał okazji zobaczyć maszyn serwujących puszki z gorącą kawą i ciepłymi napojami (również zupy), zwykle dostępnych w chłodniejszych miesiącach roku.

1

Gorące produkty z japońskich maszyn.

middle_1289881252

Jeśli chodzi o automaty w restauracjach i barach, to najczęściej kwestia ta dotyczy małych lokali lub dużych sieciówek, gdzie rezygnacja z zatrudniana dodatkowej osoby na kasie, to zwykłe względy ekonomiczne i oszczędność. Pozwala to nie zawyżać cen jedzenia, a w niektórych przypadkach wręcz decyduje o egzystencji danego, balansującego na granicach opłacalności małego lokaliku. Maszyny wydające kupony na jedzenie są równie stare, jak automaty z napojami. Nie uświadczymy ich jednak w żadnym lepszym lokalu, gdzie osoba stojąca przy kasie i przyjmująca rachunek jest czymś oczywistym.

W codziennym życiu w Japonii praktycznie nie bywam w miejscach z podobnymi maszynami. Jeśli już się czasem zdarzy, to zwykle dotyczy ciasnych restauracji serwujących japoński ramen, gdzie na dodatkową ladę i wydawanie pieniędzy nie ma po prostu miejsca. Niektóre parkingi mają automatycznych kasjerów, ale zwykle mowa o małych placykach na kilka samochodów, gdzie zatrudnianie danej osoby się nie opłaca. Na większych parkingach mamy często siedzących w budkach cieciów, których nie zabrakło również w „analogowych” bramkach na autostradach,  na stacjach kolejowych i w metrze. Karty dotykowe z możliwością doładowań to dogodność, która może nie jest szeroko dostępna w Polsce, ale to już chleb codzienny wielu krajów EU i większości rozwiniętych krajów Azji.

Marcinowi nie udało się kupić biletu do Muzeum Studia Ghibli. To dość ciasne miejsce cieszące się sporą popularnością, więc bilety trzeba kupować dużo wcześniej, najlepiej 2 do 3 miesięcy wstecz, by móc zaklepać dany termin. Zresztą jest to dokładnie opisane na ich stronie internetowej, dostępnej z myślą o turystach również w języku angielskim. Dowiadujemy się tam wszystkiego o procedurze kupowania biletów, a także o terminach na jakie te bilety będą dostępne. Wymaga to niestety bycia w Japonii, więc ogólnie interes się kręci i wiele zachodnich biur podróży co miesiąc wykupuje sporą pulę biletów, by później sprzedawać je w zawyżonej cenie zagranicznym turystom.

Rozmawiając o automatyzacji trudno również nie wspomnieć o przypadkach, gdzie jej NIE MA. Japoński system bankowości pozostawia wiele do życzenia i jest dużo wstecz w stosunku do Polski, szczególnie bankowość internetowa. W XXI wieku Japonia nadal korzysta z archaicznych książeczek oszczędnościowych, przypominających wczesne czasy banku PKO. Istnieje też masa rożnych prac, gdzie maszyna by mogła zastąpić człowieka, a mamy później takie kurioza, jak pan stojący na ulicy by ostrzegać przed dziurą w jezdni. Kilka lat temu w niektóre dni zupełnie nie działały bankomaty i jeśli wcześniej nie wypłaciliśmy pieniędzy, to pozostawało pożyczanie od znajomych i nerwowe odliczanie do pierwszego dnia roboczego.

4. Miasto rośnie pionowo

Tokio to ogromna metropolia, ale nie jest aż tak ciasno, jak zwykle się o tym gada. Wszystko zależy od dzielnicy w jakiej się znajdujemy. Te historyczne w ścisłych centrach są zatłoczone i wynajmowanie tam mieszkania, to często luksus, ale gdy tylko się trochę oddalimy od głównych stacji możliwości się zwiększają. Wszystko to kwestia zarobków i czasem szczęścia. Mieszkam obecnie w dużym mieszkaniu 85m2 z małym ogrodem i na ciasnotę nie narzekam. Znajomi w Tokio wynajmują duży, przestronny dom w centrum miasta. Inny znajomy mieszka z rodziną w przestronnym apartamencie 110m2 tuż obok rzeki Sumida, z obłędnym widokiem na wieże Tokyo Skytree. Inna przyjaciółka wprowadziła się niedawno do znajdującego się w dzielnicy Roppongi nowego apartamentowca z mieszkaniem o powierzchni 100m2.

getimage.php

article_2_26_1374473622

Przestronne mieszkania w apartamentowcach to teraźniejszość wielu Japończyków.

Wielkie apartamentowce to częsty widok w dużych miastach Japonii i przeświadczenie, że żyje się tu skromnie w małych klitkach, to bardziej wizja Japonii sprzed lat. Ceny gruntu w centralnych częściach to sumy często niewyobrażalne, stąd każdy skrawek gruntu wykorzystywany jest do maksimum, czyli pnąc budynek jak najwyżej. Nie różni się to specjalnie od Wietnamu, gdzie większość domów przypomina długie ołówki, bo budowane są bardziej w poziomie, niż pionie. Zabudowa miejsca w centrach wielkich miast Japonii jest wysoka, ale poza centrami jest zasadniczo niska. Bardziej interesująca jest z kolei kwestia wykorzystywania podziemi, bo kiedy nie ma nic niezwykłego w widoku wieżowców w centrach dużych miast na całym świecie, to podziemia Japonii kryją dla turystów masę niespodzianek.

5. Specjalne wagony dla kobiet w Japonii

Tutaj bez większego szoku. W wielu krajach islamskich stosowana jest segregacja pasażerów, by ograniczyć kontakt między mężczyznami i kobietami. Specjalne wagony dla kobiet zobaczymy choćby w Malezji, czy Irańskim metrze. Są też w Indiach, Brazylii, Meksyku, Indonezji, Filipinach i w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

TehranMetro_1-622x350

Wagon tylko dla kobiet w metrze stolicy Iranu, Teheranie.

Tam przeważnie panuje restrykcyjna segregacja płci, gdy w Tokio i innych miastach Japonii  specjalne wagony dla kobiet funkcjonują wyłącznie w godzinach szczytu, by później służyć wszystkim pasażerom. Są oczywiście wyjątki, jak choćby zapraszanie do środka osoby niepełnosprawnej na wózku, ale nie chodzi tu bynajmniej o żartobliwie wspomniany przez Marcina brak możliwości molestowania przez „ocieranie się” ze strony biednego inwalidy, a więcej przestrzeni oraz bliskość do windy po dotarciu do stacji docelowej.

JR-LadiesOnly-M0944

Tylko dla pań, ale w godzinach szczytu.

Marcin zapewne korzystał z nich poza godzinami szczytu, bo gdyby trafił tam choćby między odjazdem pierwszego pociągu, a godziną 9:30, to spotkałby się z ostrą reakcją ze strony kobiet. Panie nie boją się zwrócić uwagi, albo poskarżyć konduktorowi. Nie chodzi wyłącznie o możliwość napastowania ze strony zboczeńców, ale też wspomnianą przez znajomą niechęć Japonek do wydzielanych przez mężczyzn zapachów, szczególnie po spożyciu napojów alkoholowych.

6. Japończycy nie szanują kobiet

Podobnych sądów lepiej nie głosić w oparciu o krótkie doświadczenie z pobytu w Tokio, oparte w znacznej mierze na odczuciach zagranicznej koleżanki. To temat rzeka, ale czasy wszechwładnych mężczyzn Japonia ma już dawno za sobą. Popatrzcie na to bardziej przez pryzmat naszej kultury, gdzie przed laty mężczyzna miał być chlebodawcą, a kobieta zajmować się domem. W dzisiejszych czasach to najczęściej kwestia wyboru kobiety, która niekoniecznie ma ochotę pracować w firmie, a chce zajmować się dziećmi i domem. To robota w pełnym wymiarze godzin, a gwarantuje, że życie gospodyni domowej w Japonii to pasmo różnych obowiązków, gdzie czasem zwykła praca męża w firmie wydaje się być prostsza.

ilNHxuvJ3mMY

Bycie gospodynią domową w Japonii to nie kulturowa konieczność, ale wybór wielu kobiet. Decydują się poświęcić rodzinie i wychowywaniu dzieci, co nie jest też obce w naszym kraju. Bynajmniej nie cierpią zamknięte w „ciasnych mieszkankach”, bo mają dni wypełnione twórczymi zajęciami, które zdecydowanie burzą stereotypy kur domowych w papilotach.

51V7-OqIFDL

W Japonii popularny jest podział osobowości kobiet i mężczyzn na dwie kategorie: „roślinożernych mężczyzn” i „mięsożernych kobiet”. Jeśli podobne dwa typy się zejdą, to łatwo domyślić się, kto w domu będzie nosić spodnie 😉

Moje uczennice lubią być gospodyniami domowymi, nawzajem się wspierać, spędzać czas na różnych kobiecych zajęciach i pomagać dzieciom w szkolnych obowiązkach. Mają swoje zdania i nawet jeśli mąż zarabia pieniądze, to najczęściej trafiają one w ich ręce. To one decydują na co przeznaczy się daną sumę, a mąż dostaje kieszonkowe. Dotyczy to tak samo pracownika budowlanego z dbającą o finanse żoną, jak i wysokiej rangi profesora na uniwersytecie.

Prawdą jest, że dziewczyny chcące piąć się zawodowo w górę często napotykają opór ze strony historycznych uwarunkowań, gdzie pewne stanowiska od lat przydzielano mężczyznom. Wg. ostatniego rankingu w 30 największych firmach w Japonii tylko jedną z nich zarządza kobieta. Powodów jest masa i to temat na grubą książkę. Niemniej jednak mężczyźni liczą się z kobietami, a te mają szereg trików w zanadrzu, by dać im poczucie władzy, a równocześnie  pociągać za sznurki tak, by zawsze osiągnąć swój cel. Spotkało się z tym wielu obcokrajowców, których żony po ślubie przeobrażały się z uległych niewiniątek w twarde i pewne siebie kobiety.

Ciekawe jest też to, że najczęściej skargi na temat traktowania kobiet w Japonii nie płyną od samych domniemanych ofiar, a od wzburzonych niegodnym traktowaniem cudzoziemek.

Zapraszam na kontynuacje artykułu „Sześć kolejnych rzeczy, którymi Japonia nie zaskakuje”.

13 thoughts on “Sześć rzeczy, którymi Japonia nie zaskakuje

  1. Naoglądałam się sporo tzw. apartament tour obcokrajowców mieszkających w Japonii i jakieś 90% mieszkań to były właśnie małe klitki. Może to wynika z tańszych opłat. Jednak przez to wydawało mi się, że małe mieszkania są normalnością.
    Co do braku szacunku wobec kobiet (mam nadzieję, że to co dalej napiszę wlicza się w temat), czytałam gdzieś kiedyś, że o przemocy domowej Japonki nie mówią głośno bo to wstyd. Nie wiem ile w tym prawdy.

    Polubienie

    • Wszystko zależy od wykonywanej pracy, czy pensji. Obcokrajowcy często wybierają opcje ekonomiczne, więc mieszkają w tanich mieszkankach. Niektórzy z nich wolą też oszczędzić pieniądze przez wybór sponsorowanego częściowo przez firmę lokum, które najczęściej jest niewielkie, ale może to taka zagrywka, by dłużej zostawał w pracy 😉 Sami Japończycy polubili przestrzenie i jeśli tylko ich na to stać, to decydują się na większe metraże. Tak, jak i w Polsce, czasem młode małżeństwo może dostać nowoczesne mieszkanie po rodzicach, więc mają ułatwiony start w życie.

      Ten brak szacunku wobec kobiet, to krążące od lat wyolbrzymione historie, które nie odzwierciedlają całego społeczeństwa. Japonki są silne, twarde i bardzo sprytne. Potrafią po mistrzowsku zagrać swoimi mężami, by ich męskość i duma nie ucierpiały, a one dostały to, czego chcą. Nie będziemy tu wchodzić w psychologię tego, bo to już sprawy kulturowe, ale należny im szacunek jest przeważnie okazywany na różne sposoby.

      To nie są zamknięte w domu niewolnice, czekające z bijącym sercem na powrót męża. Gospodynie domowe w Japonii mają bardzo ciekawe życie, wypełnione obowiązkami wobec rodziny, zajęciami w szkole dziecka (w odróżnieniu od Polski, wszystkie szkolne imprezy organizowane są przez rodziców, a nauczyciele tylko ich wspomagają), różnymi zajęciami dodatkowymi (nauka obcego języka, joga, siłownia, lekcje gotowania, czy japońska ikebana, nauka tanca, i masa masa innych).

      Czasem Japonki podejmują też dodatkowe prace, by w wolnych chwilach dodatkowo wesprzeć domowy budzet. Panie nie są też nigdy same, bo przeważnie funkcjonują w grupach razem ze starymi przyjaciółkami ze szkolnych lat, albo innymi mamami, które poznały w szkole dziecka.

      Polubienie

      • Bardzo dobry artykuł, widać, że pisany przez osobę mającą rozeznanie rzeczy.
        Niestety wobec Japonii narosło wiele mitów, i to zarówno in plus jak in minus.

        Odnosząc się do tematu kobiet:
        zachowania często krytykowane przez obcokrajowców, to nie jest brak szacunku wobec kobiet,a szacunek okazywany mężczyznom właśnie.
        Niestety jesteśmy już tak zainfekowani feministycznymi przesądami, że jakikolwiek przejaw szacunku wobec mężczyzn traktowany jest jako atak na kobiety i seksizm w czystej postaci. W Japonii te przestarzałe, XIX w. poglądy nie zapuściły zbyt głęboko korzeni, stąd wiele zachowań może dziwić.
        Swoją drogą ciekawe dlaczego u nas nie dziwi, że kobiety wpychają się wszędzie pierwsze, oczekują, że miejsca siedzące są zagwarantowane wyłącznie dla nich i jeszcze po rękach trzeba je całować:)

        Co do roli Japonek w domu, zupełna racja.
        Ze względu na obciążenia finansowe i konieczność zaspokajania potrzeb rodziny, małżeństwo to koszmar dla mężczyzny przede wszystkim. Ta ciężka dola kobiet sprowadza się się często do przygotowania śniadania, zrobienia bento i ogarnięcia jako tako czterech kątów. Jeśli kobieta nie ma dzieci i nie mieszka gdzieś na wsi, to by było na tyle obowiązków.
        Podczas gdy mąż ślęczy w pracy nierzadko kilkanaście godzin, żona może sobie w tym czasie oglądać telewizję, chodzić na zakupy, spotykać się koleżankami (tak samo ciężko zapracowanymi), uczestniczyć w kursach np. rzeźbienia w mydle, albo w innych tym podobnych, niezwykle ważnych zajęciach. Proszę wybaczyć mocne słowo, ale w wielu wypadkach japońskie żony można określić jako pasożyty.
        “男は結婚したらお金を吸い取られて一生不幸になるだけ” to cytat z japońskiego forum, dość symptomatyczny zdaje się.

        Nasuwa się też proste pytanie, skoro Japonki są takie cudowne i słodkie jak same się uważają, dlaczego ci, mężczyźni, którzy najlepiej je znają (Japończycy) coraz mniej mają ochotę wchodzić z nimi w jakiekolwiek relacje ?
        Kobiece czasopisma wymyślają terminy jak „roślinożercy”, doszukują się się źródeł w kryzysie męskości itp.; krytycznego spojrzenia na kwestie kobiet natomiast brak.
        Mężczyźni przestają być zainteresowani małżeństwem, albowiem coraz częściej sprowadza się ono wyłącznie do obowiązków nałożonych na męża i przywilejów zagwarantowanych dla żony. Kiepski biznes.

        Polubienie

  2. Dziekuje za wspaniały komentarz, który podsumowuje wiele kwestii o których wspominałem. Tylko dodam, że darze Japonki pracujące w domu wielkim szacunkiem, bo wykonują naprawdę ciężką pracę i w znanym mi gronie pań żadna z nich nie ogląda telewizji i praktycznie bez wytchnienia dzieli czas między zajmowaniem się domem, obowiązkami wobec dzieci (w tym wspomniane prace „przymusowe” w szkole dla PTA). Niektóre dodatkowo znajdują czas na naukę kaligrafii, ikebany, hawajski taniec „hula”, a nawet … zakładanie własnego interesu.

    W domu mojej znajomej leży sterta książek na temat rozkręcania interesu i kobieta intensywnie przygotowuje się, by wydać zarobione (głównie samemu, bez obciążania domowego budżetu, z prywatnych korepetycji) pieniądze na spełnienie swojego marzenia o własnym lokalu ze sporządzanymi własnoręcznie wypiekami – taki mariaż piekarni i kawiarni. Myśli nad tym od lat i zdążyła już skończyć trzyletni kurs pieczenia, zrobić biznesplan (oczywiście samemu, ucząc się o tym z książek wieczorami), wybrać lokalizację, wymyślić nazwę, zaprojektować menu (oczywiście nauczyła się projektować sama z jakiegoś kursu internetowego). Mąż nie ma nic przeciwko temu i ją wspiera, choć ona jest pełna ambicji i chce jak najwięcej zrobić sama. To nie jest wyjątek i nawet jeśli nie wszystkie panie są do tego stopnia ukierunkowane na cel, to nie różnią się specjalnie swoim zapałem do robienia wielu rzeczy.

    I taka ciekawostka z wczoraj. Do mojej klasy przyszła nowa pani w wieku ok 45 lat, którą zaczepił obcokrajowiec na ulicy i zapytał o drogę. Biedna nie umiała angielskiego na tyle by mu odpowiedzieć, ale udało im się porozumieć posługując się wyrwanymi z kontekstu słowami i jej ruchami ciała. Pani się tak tym wszystkim przejęła, że zapisała się na lekcję angielskiego z mocnym postanowieniem, że chce rozmawiać po angielsku, by następnym razem móc bez problemu się wypowiedzieć. Powiedzcie sami, czy tak zachowują się i myślą zniewolone kobiety?

    Przy okazji też chętnie napiszę o japońskich mężach. Mieszkam teraz z ojcem i synem, a ich relację są dokładnie zaprzeczeniem wszelkich stereotypów. Tata jest opiekuńczy i robi za syna dosłownie wszystko, od gotowania, po pranie, prasowanie i nawet pomaga w lekcjach. A później w necie czytamy, jacy to Japończycy są zimni i zwalają całą odpowiedzialność za rodzinę na barki biednych mam, a sami nic nie robią. Inny mąż wraca z pracy i je obiad, a następnie sam myje wszystkie naczynia, swoje, żony i trzech córek. Później często pomaga w prasowaniu. Moja uczennica powiedziała o nim: „I think my husband is 奴隷 for us.” (Myśle czasem, że to mój mąż jest naszym niewolnikiem [matka z trójką córek]).

    Polubienie

    • Niestety co do złego traktowania kobiet w Japonii, to jest to prawda. Niedawno głośna był sprawa kiedy na zebraniu w parlamencie wyśmiano jakaś kobietę tak że prawie płakała.

      Przed II wojną kobiety w Japonii praw nie miały wcale, a według światowych rankingów są pod tym względem hen daleko za Ameryką. W dużych korporacjach znany jest przypadek ‚Matahara’ czyli nękaniu kobiety pracującej w ciąży.

      Polubienie

      • spędziłem trochę czasu na homestayu w Tokio, moja ”mama” była gospodynią domową z wyboru, zrezygnowała z pracy po zaaranżowanym małżeństwie w pracy omiai (お見合い). Jest szczęśliwa kobieta i ma mnóstwo zajęc dodatkowych i przyjaciół z całego świata w tym czesto przyjezdza do Europy na rozne kursy a jej maż jest bardzo dobrym człowiekiem. Jedyną ”krzywdą” jakiej mogła doświadczy to presja wyjscia za maz za konkretnego człowieka, ale nie stało sie to odrazu, zastanawiała 2 lata a teraz jak mówi nie żałuje 😉

        Polubienie

  3. Bardzo dobry artykuł! To wszystko prawda… a jeżeli chodzi o poruszony temat złego traktowania kobiet, to jest to kwestia bardzo drażliwa. Niby coś się tam zmienia, ale bardzo powoli. W rankingu dotyczącym równouprawnienia płci, Japonia zajmuje naprawdę niską pozycję, gorszą nawet niż Korea Północna! Cóż więcej dodać? Z jednej strony ja, jako obcokrajowiec, nie powinienem mieć nic do gadania. I nic złego nie mówię – sami tak urządzili sobie życie i ja to szanuję. Szanuję wszystko, bo to jest ich cywilizacja, a ja mogę być co najwyżej przestrzegającym jej zasad gościem. Z drugiej strony, czasami trochę współczuję japońskim kobietom. Mimo to, moja opinia jest mocno subiektywna i myślę, że jednak uformowana w dużej mierze przez wpływ Internetu, prasy, artykułów, kto wie, czy zawsze rzetelnych i uczciwych? Obserwacji aż tak wielu jeszcze nie poczyniłem, stąd mogę nie mieć racji. Pozdrawiam.

    Polubienie

  4. Co do większości punktów mogę tylko kiwnąć głową, albo stwierdzić, że coś „może i dziwi na początku, ale da się przyzwyczaić”. Chyba najbardziej mogę się czepić tych nieszczęsnych koszy na śmieci – ale nie na niekorzyść Japonii, tylko Polski!
    Wiem, jak jest w Tokio; człowiek się irytuje przez pierwszy miesiąc, że kosze są tylko przy konbini, a i to tylko niektórych. Ale niedawno wróciłam na swoje warszawskie osiedle i wychodząc przed blok mam tych koszy DZIEWIĘĆ w promieniu stu metrów (!!!). Nic dziwnego, że dla Polaka koszy jest w Tokio za mało 😀

    Polubienie

  5. Przepraszam Cię, ale 1/3 artykułu to straszny ból dupy, którego można było uniknąć. Natomiast pozostała część to faktycznie ciekawe i praktyczne informacje za które Ci bardzo dziękuje.

    Polubienie

    • Artykuł skupiał się na prostowaniu tez poruszonych w innym artykule i przez to wymuszał konkretną zawartość. Z bólem dupy się nie zgodzę, bo autor wspomnianego tekstu to mój dobry znajomy i nie miałem na celu go atakować, ośmieszać, tylko pokazać pewne często powtarzające się błędy przy pisaniu na temat Japonii. Pozdrawiam i dziękuje za komentarz.

      Polubienie

      • Opowiem Ci jak ja to widzę jako turysta, który właśnie jest pierwszy raz w Japonii i jestem tu dopiero 6-sty dzień i dlaczego nie zgadzam się ze wszystkim co napisałeś.

        1. Brak śmietników – (Trochę śmiesznie bo trafiłem na Twój post googlując właśnie o co w tym chodzi). Obalasz tą tezę, ale sam piszesz, że na ulicy je ciężko znaleźć i są w niektórych sklepach i wielu (czyli nie wszystkich) galeriach oraz w toaletach. Idąc po mieście, nie zawsze masz obok toaletę/centrum handlowe/sklep, żeby do niego wejść tylko po to, żeby wyrzucić śmieci. Szczególnie w godzinach gdy jest już/jeszcze wszystko pozamykane. Ty tutaj mieszkasz (bardzo zazdroszczę) i wiesz gdzie je znaleźć, ale dla osoby, która w Polsce ma śmietniki dostępne wszędzie, to naprawdę tutaj tych śmietników po prostu nie ma.
        2. Segregacja śmieci – 
„Japończycy mieli fioła na punkcie segregacji śmieci. To raczej konieczność wynikająca z życia w ogromnych, mocno zaludnionych metropoliach gdzie bez podobnej organizacji wszyscy utonęliby w stertach odpadków. Zresztą widać to najlepiej w Stanach Zjednoczonych”. 
Czyli jednak mają, skoro USA też jest to konieczność a tego nie robią. Nie mówię tutaj, że mieszkańcy „mają fioła” ale państwo, które to skutecznie narzuca.
        3. Japończycy nie śmiecą – tutaj za mało widziałem, żeby to sensownie się wypowiedzieć, chociaż na pierwszy rzut oka to jest tutaj naprawdę czysto. Sam zresztą poparłeś tą tezę w zdaniu „Ogół podąża za przyjętymi rozwiązaniami, ale jednostki mają często zasady głęboko gdzieś”. Jednostki zawsze się zdarzają, ale jednak w większości trzymają się tej zasady.
        4. Automatyzacja – Marcinowi nie chodziło o to, że automat z napojami to cud technologiczny, to zdanie raczej tyczyło się parkingów i knajp.
        5. Specjalne wagony dla kobiet – „Tutaj bez większego szoku. W wielu krajach islamskich stosowana jest segregacja pasażerów, by ograniczyć kontakt między mężczyznami i kobietami. Specjalne wagony dla kobiet zobaczymy choćby w Malezji, czy Irańskim metrze. Są też w Indiach, Brazylii, Meksyku, Indonezji, Filipinach i w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.”. 

        Bez większego szoku, jeżeli się było w tych krajach 🙂 Dla Europejczyka, to nadal jest szok.
        6. Nie sposób znaleźć adresu – Poruszanie się po mieście jest faktycznie proste, ale trafić pod konkretny adres już nie. Fajnie, że GPS dokładnie nam pokaże, ale postaw się jako turysta, który stara się trafić z lotnisko do wynajętego mieszkania. Roaming w t-mobile kosztuje 600zł za paczkę 1GB danych. Jeżeli ktoś nie wykupił sobie np. portable wifi z odbiorem na lotnisku, to ma spory problem, bo z GPS w telefonie tak nie skorzysta. Co prawda wystarczy ustawić nawigacje, będąc jeszcze na lotnisku korzystając darmowego WiFi. Ale nadal bez GPS ani rusz. Nawet będąc już w okolicy, strzelam, że człowiek po prostu błądzi próbując się połapać, który blok to jego. Nawet jak jechałem w nocy taksówką i pokazałem kierowcy adres na telefonie bezpośrednio na aplikacji AirBnB to wysadził nas 200m od celu. W Polsce, bez problemu taksówkarz i bez GPS sobie radzi.
        7. Japonia nie jest w cale taka droga – ceny tutaj są podobne jak w Warszawie (oczywiście nie wszystkiego), dla polskiego turysty ceny tutaj są bardzo do zaakceptowania. Nie jest tak jak poleci się chociażby do Londynu gdzie jest szok cenowy.

        Nie mniej jednak, opisując to wszystko, przekazałeś bardzo dużo cennej wiedzy.
        Moje przemyślenia po tym co napisałem, są takie, że ja patrzę na temat jako turysta, który musi się w tym wszystkim odnaleźć i wydaje mi się, że Marcin w ten właśnie sposób opisał swoje wrażenia. Ty patrzysz jako osoba, która tu mieszka i się w tym wszystkim połapała i zintegrowała. Podejrzewam, że nadaje się to na dwa różne artykuły 🙂

        Pozdrawiam,
        Michał

        Polubienie

      • Tokio to stolica Japonii i największe miasto, ale nie jest też synonimem kraju. To tak, jakby opisywać Polske wyłącznie przez pryzmat Warszawy i na jej podstawie całościowo oceniać. Do tekstu Marcina bym się nie odnosił, gdyby nosił tytuł „29 rzeczy, którymi Tokio zaskakuje”, bo stolica Japonii faktycznie różni się nieco od reszty kraju, choćby ze względów bezpieczeństwa po ataku terrorystycznym w 1995 r. Od tego czasu usunięto z przestrzeni miejskiej większość koszy ze względu na ewentualną groźbę kolejnego ataku, co przy tak licznej ludności i ilości turystów jest bardzo prawdopodobnym celem. Jak wyjedziemy poza obszar świętej trójcy (Tokio, Kioto, Nara), to sytuacja jest prostsza i jest ich sporo – niektóre na widoku, a lokalizacje innych trzeba po prostu kojarzyć, bo turysta może nie wiedzieć. Stąd ze stwierdzeniem, że w Japonii nie ma śmietników się zgodzić nie mogę.

        Odnośnie punktu 2, to wyraźnie napisałem że „NIE WYDAJE mi się, by Japończycy mieli fioła na punkcie segregacji śmieci”. Cytując mnie pominąłeś pierwszą część zdania.

        Odnośnie punktu 4, pewnie sam Marcin wie najlepiej o co mu chodziło, więc nie nadinterpretujmy jego wypowiedzi. Ja tylko podkreśliłem, że w wielu raportach osób będących po raz pierwszy w Japonii powtarza się obraz technologicznego giganta przyszłości. Otóż nie. Może tak kiedyś było w latach 80 i 90, ale teraz Japonia jest po prostu rozwiniętym krajem, gdzie istnieją różne interesujące rozwiązania, ale do pełnej automatyzacji daleko. Ludzie się przyzwyczaili do opisywania Japonii w ten właśnie sposób, a przez ostatnie dwie dekady sporo się zmieniło. Jak po długiej nieobecności odwiedziłem nasz kraj, to zdumiała mnie powszechność płatności zbliżeniowych i wygoda obsługi konta bankowego przez Internet. Kto by pomyślał, że Polska jest tak dobrze zakorzeniona we współczesnych rozwiązaniach!

        Jak odwiedzić kiedyś Tajwan, czy skoczysz do Seulu lub Singapuru to zobaczysz, jak niewiele się te miejsca różnią pod względem technologicznym, a nawet miejscami mogą nad Tokio górować. Dałem w swoim dementi kilka przykładów tego, że te wspominane przez Marcina cuda automatyzacji są już dość stare i rozpowszechnione po innych krajach Azji Wschodniej. Stąd nie jest to zaskakujące.

        Co do adresu, to ponownie przypominam, że tekst mówi o całej Japonii. Tokio jest faktycznie mega ciasne i czasem można się zgubić. Nawet ja po roku nieobecności potrafie nie poznać znajomej dzielnicy, bo przez ten czas wyburzono kilka budynków, postawiono tam inne, a moje wyczucie kierunku sobie z tym nie radzi.

        Co do cen w Japonii nie dało się tego lepiej wytłumaczyć, więc pozostawiam bez dalszych komentarzy.

        Do tekstu Marcina nie ma się specjalnie o co przyczepiać, poza wspominanymi mankamentami. Gdyby nie był moim dobrym kumplem, to bym nie tracił czasu na wyjaśnianie nie do końca jasnych miejsc.

        A co do „bólu dupy”, to faktycznie bywają momenty, że po 9 latach w Japonii nóż mi się otwiera i wchodzę z kimś w dialog, jak było to w przypadku książki Beaty Pawlikowskiej. Odsyłam na Facebooka do odpowiedniego posta:

        … ewentualnie poszukaj przez hashtag #blondjaponia

        Miłego pobytu w Japonii i pamiętaj, że 6 dni pobytu w TOKIO i okolicach nie uprawnia do pisania jak to naprawde jest w Japonii i jacy są Japończycy, ale napisz ciekawy artykuł o wrażeniach z pierwszego pobytu w Tokio z punktu widzenia turysty. Oglądalność na pewno będzie ogromna i jeśli tylko zaznaczysz jasno, że to twoje subiektywne odczucia, to nikt się nie przyczepi o zawartość merytoryczną.

        Polubienie

Dodaj komentarz