Filmowy Dragonball poraża kiczem

Szanowni Państwo, już wkrótce kultowa seria Dragonball nawiedzi kina, pokazując całemu światu, jak to się adaptuje mangi w Stanach Zjednoczonych. Czy to mogło wyjść jak należy? 

Z perspektywy czasu muszę stwierdzić, że Mortal Kombat był całkiem udanym filmem w zabawny sposób przenoszącym licencję Midway na srebrne ekrany. Złowieszczy chomik chaosu Shang Tsung oraz plastikowo-lateksowy Johny Cage pozostaną w naszej pamięci na zawsze, jako synonimy kiczu.

Ba! Niewiele gorsza okazała się być produkcja Super Mario Bros, w zabawny sposób dopisująca do kultowej gry Shigeru Miyamoto fabułę, gdzie dowiadujemy się o istnieniu równoległego świata i poznajemy nieznane dotąd rozdziały teorii ewolucji Darwina. Wkrótce ukaże się jednak produkcja, przy której wspomniane filmy będą spokojnie mogły pretendować do Oskarów jako kino ambitne.

Za realizację filmu wziął się reżyser James Wong, który popełnił m.in. „Oszukać Przeznaczenie 3″, ” The One” (film akcji z Jetem Lee) oraz przez kilka lat reżyserował serial X-Files. Nie wiem jakie pobudki nim kierowały, gdy postanowił stać się drugim najbardziej znienawidzonym po Uwe Bollu reżyserem. Może piszę to przedwcześnie, ale nie wydaje mi się, by fani smoczych kulek wybaczyli mu profanację, jakiej dopuścił się w imie … no właśnie, czego?

Zupełnie jak w kiepskim horrorze, niektóre filmy rodzą się złe, by straszyć nas później latami. Na ambitne kino nie ma co liczyć, ale trzymajmy kciuki za to, by chociaż zmieścił się w konwencji parodii, bo czasem kiczowate kino ma również swój urok. W końcu pojawił się oficjalny trailer filmu, który ujawnił kilka szokujących faktów, w tym samą obsadę filmu. Zapnijcie pasy i przyjrzyjmy się bliżej tej imperialistycznej, amerykańskiej papce dla mas.

Goku: Justin Chatwin

U zarania dziejów Goku miał czarne włosy, więc tutaj musimy zgodzić się z reżyserem. Cała reszta jednak przeżuwa nam mózgi, bo aktor nie przypomina kultowego bohatera pod żadnym względem. Kościsty facet o wyglądzie małej księżniczki Sary z kultowej powieści dla małych dziewczynek. Ktoś najwyraźniej kopnął go w jaja, bo piszczy jak kobieta. Zwróćcie uwagę na jego żelowane włosy. Czyżby Justin był stałym bywalcem wiejskich dyskotek w remizie?

Picollo: James Masters

Reżyser najwyraźniej stwierdził, że zielony kolor skóry Piccolo (jego znak rozpoznawczy) najwyraźniej nie pasuje do jego za-je-bi-stego filmu. Co jest nie tak z tym bohaterem? Czy nie wychodzi wystarczająco na słońce, przez co jego skóra przypomina kolorem papier ścierny? Może po prostu kamufluje się, by nie wyróżniać się w miejskim tłumie?

Bulma: Emmy Rossum

Bulma wyglądała na zbyt inteligentną, więc powiększyli jej piersi, wcisnęli w szmaty z second handa i wsadzili w ręce dwa gnaty. Wypraszam sobie. Mamy nową, seksowną Larę Croft i nie trzeba nam marnych kserówek sławnej pani archeolog.

Master Roshi: Chow Yon-Fat

Romans „Słonecznego Patrolu” z kiepskim kinem gangsterskim. Do tego bezwstydnie go ogolono, bo długa broda najwyraźniej nie pasowała do konwencji. Szkoda, że mistrz Miyagi z „Karate Kida” już nie jest z nami,  bo pasowałby do tej roli idealnie.

Yamcha: Yoon Park

Ta postać wygląda całkiem sensownie, prezentując minimalne podobieństwo do wspomnianej postaci. Chyba najbardziej trafnie dobrana postać.

Mai: Eriko Tamura

Jedyna Japonka w całym tym cyrku, niestety już troszkę nadgryziona przez ząb czasu i zbyt ugładzona botoksem i silikonowymi wstawkami.  Będzie z niej kawał zimnej suki. Jak się dowiadujemy z informacji prasowej: „Mai jest generałem w armii Picollo i posiada dar zmieniania wyglądu.”. Ciekawe, czy potrafi też żonglować.

Czas na krótkie wprowadzenie w wątek fabularny filmu. Goku (Justin Chatwin) udaje się na wyprawę, by odnaleźć mistrza Roshi (Chow Yun-Fat) i zdobyć siedem magicznych smoczych kul. Musi wykonać swoje zadanie zanim złowieszczy Lord Piccolo (James Marsters) zrobi to pierwszy, co wiąże się z obróceniem świata w perzynę i takie tam. W trakcie wędrówki poznaje Bulmę (Emmy Rossum), która dołącza do niego, pomagając w wykonaniu tej jakże znaczącej dla egzystencji rodzaju ludzkiego misji. Gdy w końcu docierają do samotni mistrza Roshi, Goku musi walczyć z legendarnym wojownikiem. Podczas starcia Roshi orientuje się, że Goku jest wnukiem słynnego wojownika o imieniu Gohan (Randall Duk Kim). Hawajski wojownik bierze pod swoje skrzydła (a raczej skorupę) niesfornego młodzieńca, przygotowując go do ostatecznego starcia ze złowieszczym i unikającym światła słonecznego Picollo. Kurtyna opada.

Jak sami widzicie – jest na co czekać, bo film zapowiada się więcej niż mniamuśnie. Przy odrobinie szczęścia może unikniemy wątpliwej przyjemności oglądnięcia go w kinach, bo jego marcowa premiera jest idealnie zgrana z kolejnymi próbami uruchomienia WZH (skrócenie wyrażenia „wielki zderzacz hadronów”). Być może powstała przy tej okazji czarna dziura wessie to arcydzieło kinematografii, a że przy okazji unicestwi ludzkość – cóż, nie ma lekko.

Myślałem, że Street Fighter był zły. Narzekałem na House of the Dead. Jednak czuje tym razem pod skóra, że Dragonball The Movie skopie mnie po kulkach i na nowo zdefiniuje pojęcie licencjonowanej kichy. Obok kiepskich wizualiów martwi mnie jeszcze jedna kwestia. Gdzie podział się ten kochany przez nas wszystkich, charakterystyczny humor, towarzyszący historyjkom obrazkowym Akiry Toriyamy?

A jak Wy uważacie. Czy film Dragonball faktycznie sprofanuje znaną licencję?

33 thoughts on “Filmowy Dragonball poraża kiczem

  1. No cóż, wieje amerykańskim kiczem na kilometr.
    W tym filmie będzie wszystko, co docelowy target przetrawi z rozkoszą

    Dla typowego amerykańskiego nastolatka pozycja obowiązkowa. Dla widza, który ma jakiekolwiek wymagania – odpowiedzcie sami:)
    Ja i tak oglądnę, z ciekawości. Ale na pewno nie w kinie.

    Co do wyglądu postaci – Goku nie wygląda tragicznie (podobny zarys szczęki, tylko trochę za mało poważny), Picollo wygląda dla mnie dobrze (jednak jeśli w tej koncepcji estetycznej miałaby być zielona skóra, to by to było przegięcie), Bulma trochę za poważna (co to za fryzura?!), Roshi kompletnie nie pasuje, Yamcha rzeczywiście chyba wypada najlepiej, no a Mai z litości pominę.

    Polubienie

  2. Jak już gdzieś pisałem na jakimś forum – po fabularnym Yattamanie nic mnie nie zdziwi.
    Od dragonballa trzymałem się zawsze z daleka więc się nie będę wypowiadał.
    Ale z jednym się nie mogę zgodzić. Bo tak się składa, że Mortal Kombat był zajebisty:D

    Polubienie

  3. Hmm, patrząc na same screeny chce mi się śmiać. Kicz aż się z nich wylewa, może przynajmniej będzie się z czego pośmiać… Wydaje mi się że reżyser musi w najbliższym czasie podwoić ochronę bądź ukryć się gdzieś w lasach amazońskich bo fani DB będą prawdopodobnie chcieli wyrwać mu jego „dragon balls” i rzucić Godzilli na pożarcie xD

    Polubienie

  4. Jaki lol…Usańczycy muszą się we wszystko wtrącać?
    Z góry jest to skazane na niepowodzenie…no przynajmniej tak powinno być.
    Chyba Dość już ekranizowania Mang i Anime.
    Oglądałem jedynie kinówki Death Note(tylko dlatego, że robione prez Dżapańczyków :))i…jedyne co w nich dobrego… to to, że czasami można się pośmiać. Więcej produkcji tego typu nie mam zamiaru oglądać…

    Polubienie

  5. Czekałem na ekranizację DragonBalla odkąd tylko przeczytałem plotki na ten temat, a to było wieki temu. DLACZEGO?! Tylko to pytanie nasuwa mi się po przeczytaniu tego tekstu i obejrzeniu trailera. Czy naprawdę tak źle byłoby zrobić standardowy motyw z kinówek DBZ (tj. nagle pojawia się wróg i ekipa musi z nim powalczyć)? Zgwałcili „Transformers”, przyszła pora na DB. Szkoda. Oby linczowano ludzi odpowiedzialnych za to dZIEŁO linczowano do końca ich żałosnych egzystencji (a także 10 pokoleń na przód).

    Polubienie

  6. Dla mnie Dragon Ball jest kultowy, zwłaszcza seria Z, ale tylko do momentu końca walki z Frezerem – później to już była tylko komercha! ;P
    Film również wydawał mi się na początku szczytem kiczu, ale widząc dziwaczny entuzjazm mojego kolegi – człowieka, który od takich rzeczy na ogół stroni – widzę, że może coś z tego będzie… ale zobaczymy. Na razie widzę tylko tyle, że Goku ma taką samą fryzurę jak ja, kiedy się rano obudzę i pójdę do miasta bez czesania… ;P Innym radzę wstrzymać się z ocenami, zwłaszcza po przejrzeniu materiałów z sieci, gdzie można znaleźć co najwyżej masę fake’ów i niewiele prawdziwych informacji, co do ekranizacji anime/mangi.

    Polubienie

  7. AAAaaa! Co tam robią te wielkie amerykańskie auta!? I pistolety!? I hamburgery, T-Shirty, adidasy, iPody i namiętne pocałunki!?

    Obejrzę ten film tylko i wyłącznie z chęci wyśmiania twórców. Główny aktorzyna już do końca życia będzie przypisany do roli pseudo-Goku podobnie jak Adam West do roli fioletowego Batmana (znajdź odpowiedź na wikipedii).

    Profanacja to za małe słowo. Jeśli jesteś ciekaw jak fajnie można było zrobić ten film poszukaj na YouTube’ie fragmentów wideo koreańskiego Dragon Ball z początku jak ’90. Wygląda o niebo lepiej…

    Heh, Amerykanie… Coś czuje, że na tym jednym filmie się nie skończy…

    Polubienie

  8. Szkoda tylko, że postać „Genialnego Żółwia” zostanie tutaj zapewne bardzo oskubana z jego słynnego, zboczonego zachowania… I aż musiałem to sprawdzić, bo nie dowierzałem, że ma go zagrać Chow Yun-Fat. Oj, nie widzę tej postaci tutaj…
    PS: Michał, popraw Yon-Fat na Yun-Fat. Tak, wiem, czepiam się, ale taki już ze mnie detalista. 😛

    Polubienie

  9. Malo co sie nie poplakalem… pytanie tylko czy ze smiechu, czy z powodu jak wielki kicz to bedzie. Za duzo to z Dragon Ballem nie bedzie mialo wspolnego… nazwa, kule, glowne postacie. Juz mogli wymyslic cos innego powiazanego z samym tematem Smoczych Kul, ale litosci… .
    W skrocie… cholera tam mogli cos nawiazujacego zrobic, ale bez wykorzystywania glownych bohaterow np. setki lat kiedy oni wszyscy powymierali, albo przed – byle nie robic takiego badziewia. Ja wiem, ze kino amerykanskie wymaga minimum IQ na poziomie 42, ale kurde… .

    Polubienie

  10. Koleś będzie się smażył w piekle xD
    Kolejny dowód na to, że Stany pełne są skretyniałych kretynów kretyńskiego pochodzenia :/
    Ale przynajmniej się pośmiałam przy artykule 🙂

    Polubienie

  11. To jest żart prawda. To wszystko to kpina, jacyś smutni ludzie robią sobie jaja, niskobudżetową produkcję, której nie chcieli nikomu pokazywać, a ktoś to przypadkiem przechwycił i wkręca cały internet. Taki Rickroll, prawda? I Mazzi też jest w spisku i nas wkręca, na pewno tak jest…..

    Polubienie

  12. Pingback: Japonia - Mazzi.pl

  13. Jak pewnie większość ludzi – jestem kompletnie załamana! Od samego początku, jak ją tylko zobaczyłam, pokochałam te anime, a później mangę. A było to już jakiś czas temu… Od zawsze miałam cichą nadzieję, że kiedyś Japończycy zekranizują to dzieło. Jako że manga i anime to bardzo ważna część ich życia, wymagania byłyby o wiele większe. Poprzeczka wysoko ustawiona! A tu… @$#%^&^*&**^$#@#@ Niebiosa ześlijcie wszystkie plagi egipskie, tylko nie ten film!!!

    Polubienie

  14. Kula w leb i do piachu jak odemnie:/ Wychowalem sie na Dragon ballu i czekalem z niecierpliwoscia na ten film bo myslalem ze bedzie naprawde dobry. Po obejrzeniu traileru naprawde bede sie musial zastanowci czy ogladac to gowno i czy psuć sobie nerwy:/

    Polubienie

  15. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego ten film ma się pojawić pod tytułem Dragon Ball. Nie ma w nim nic z pierwowzoru… Twórcy filmu zupełnie pominęli trzon, dzięki któremu Seria zdobyła ogólnoświatową popularność. Nawet teraz, kiedy to piszę nie mogę się nadziwić, jak można wydać miliony dolarów na zrobienie jakiejkolwiek podróbki i nie wykazać się odrobiną zainteresowania oryginałem.

    Świetność Dragon Balla jest wielowarstwowa. Występuje w nim dużo humoru, o czym już kilka osób z forum wspomniało, postaci są bardzo dobrze dopracowane i bardzo charakterystyczne, a cała opowieść przesiąknięta jest kulturą Dalekiego Wschodu. Tak naprawdę -świadomie, czy nie- to za to uwielbiamy Dragon Balla.

    Idea samodoskonalenia, pracy nad własnym charakterem, zmaganie się ze słabościami…Oryginalny Goku od początku Dragon Balla ma serce czyste, jak łza. Postrzega świat jaśniej niż wszyscy ludzie. Dla niego życie nie składa się z problemów, tylko z wyzwań. W wieku Justina Chatwina, jest już właściwie dojrzałym i uduchowionym mężczyzną..a wychował go nie amerykański high school, tylko samotne podróże po świecie, stawianie czoła przeciwnościom losu i myślenie niezależne od przyziemnych kompleksów zwykłych śmiertelników.

    Akira Toriyama przemycił do Dragon Balla najważniejsze mitologie chińskie i japońskie. Wyraźny jest tam odcisk filozofii konfucjańskiej, taoistycznej i buddyjskiej, naszej-zachodniej, a nawet elementy wierzeń ludów prymitywnych.

    Serial oglądałem jako gimnazjalista, a wracałem do niego przez całe liceum i studia. Obraz Dragon Balla rozkwitał w moich oczach w ślad za nabywanym doświadczeniem. Myślę, że stary DB jeszcze wieloma rzeczami mnie zaskoczy.

    Jeśli kogoś rażę osobistą formą wypowiedzi, to przepraszam… Wydaje mi się po prostu, że DB jest przemyślaną sagą o charakterze również wychowawczym…Historia jest tak przedstawiana, że niezależnie od tego, którego bohatera obierzemy sobie za idola, dojdziemy do tych samych, najwyższych wartości. Dlatego pomysłem amerykańskim czuję się nie tyle zgorszony, ile przerażony! Spłycenie tak bogatego dzieła do spidermanowego schematu o wyobcowanym licealiście, który odkrywa w sobie nadprzyrodzoną moc, to zwiastun jakiejś totalnej katastrofy!

    Jeśli tak ma wyglądać nasza nowa, zjednoczona, ogólnoświatowa cywilizacja, to ja się zapisuję do Osamy Bin Ladena! W ten sposób Ameryka sama sobie stworzyła wrogów w postaci terrorystów. -Rozsiewaniem w świecie niebezpiecznej ciemnoty.

    Polubienie

  16. Jetsem fanem DB, ale po przeczytaniu tego artykułu i oglądnięciu kilku trailerów, uświadomiłem sobie, że to nie bedzie DragonBall, lecz prawie całkiem nowy film…
    ZObaczymy jak wejdzie do kin… ale juz mi cos tu śmierdzi

    Polubienie

  17. jestem fanem DB od wielu lat.. obejrzałem wszystkie odcinki po kilka razy… wszyscy mają racje że wieje kiczem… ale ja i tak sie ciesze że wreszcie powstał ten film… ja podchodze do tego filmu ze spokojem i traktuje go jak coś nowego bo powielenie mangi i tak graniczyłoby z cudem… miejmy nadzieje że złe początki i błędy popełnione przy ekranizacji zostana wykorzystane i poprawione przy kolejnej części która napewno nastąpi co można wywnioskować po samym tytule… amerykanie zawsze robili więcej szumu zamiast przyłożyć sie do filmu… reżyser penie nawet nieobejrzał mangi tylko chciał sie wybić na DB… powiedzmy sobie szczerze film czeka wielki sukces bo miliony ludzi pójdą to obejrzeć nawet najwięksi pesymiści by wyśmiać wszystkie wady filmu… a jeśli komuś to tak strasznie przeszkadza to przecież niemusi tego oglądać… proste

    Polubienie

  18. picolo wygląda jak woldemort 😀 tylko mu nos uciac 😀 ogolnie ,,, chyba do kiina na to tez nie pojde 🙂 sciagne z ciekawosci ehh ale co zrobić ? jak zeczywiscie fabuła jest tak zmieniona jak piszesz (przyjmuje ze nie mogli tak tego z beszczescic ,,, dopiero jak zobacze uwieze) to to bedzie niezła kicha 😛 sam jako fan DB musze obejrzec chociazby z ciekawosci – niedawno skompletowałem całą serie MAngi z czego jestem dumny ^^

    mam nadzieje ze w filmie oprócz wyglądu postaci nie zeżarli Humoru … chociaz zwiastun raczej mówi cos innego ;P

    Pozdrawiam ahila.

    Polubienie

  19. Mi niestety trudno przejść obojętnie obok tego filmu. Dragon Ball był jedną z najwspanialszych mang jakie czytałem, i tu nie chodzi tylko o mordo bicie ale o ukryte podteksty jak np. zdobywanie przyjaźni, odkupienie, uparcie dążenie do celu itp. Nie ukrywam że Dragon Ball’a kocham, mimo że już dawno go nie oglądałem:P, i traktuje go jako perełkę wśród przepięknej sztuki zwaną Mangą. Jednakże w tym momencie pragnął bym zaznaczyć iż Amerykanie mają tendencję do profanacji wybitnych Japońskich pomysłów. Ktos kto oglądał Resident Evil, SILENT HILL (KATASTROFA!!!!!!!!!), The Ring wie o co mi chodzi.
    Jankesi uparcie twierdzą że potrafią zrobić coś lepiej niż sami japończycy, i niestety mam rację. Pierwsi dostają produkty japońskie, robią z nimi co chcą, zmieniają imiona, wycinają, zmieniają muzykę (nie raz PRZEPIĘKNĄ) innymi słowy kradną i to nie z powodu szacunku tylko zasdrości że oni tego nie wymyślili.
    Nie chce tego oglądać. Może powinienem jako ciekawostkę ale poprostu ze względu na szacunek do Japońskiej sztuki i przedewszystkim z powodu szacunku do Akiry Toriamy poprostu nie mogę….

    Polubienie

  20. ten kicz, nie umywa się do prawdziwego db.
    bulma, co to ma być za fryzura (w ogóle wtf)
    goku wygląda jak przygłup z telenoweli dla mocherów,
    picollo wygląda jak ziomek z pawer rendzersów,
    genialnego żłówia wolę pominąć ,
    yamcha no chyba wygląda z nich najlepiej (ale to cienias więc sie nie dziwie) , a mai to nie wiem skąd oni wytrzasnęli. totalna klapa, gdyby tego było mało to historię zmienili tak że stała się nic nie wartym kiczem. prawdziwe db to naprawde cos, to wrecz dzieło sztuki, a oni to tak zbeszcześcili… porosu żal mi ich

    Polubienie

  21. „weltschmerz” jako gimnazjalista? Ogladając DB w 1992r. niestwierdziłem obecności gimnazji w Polskich szkołach. Po 2 ogladajac to jako gimnazjalista miałeś mleczko pod noskiem i zrozumiałeś z DB tyle co 100letnia babcia z 10-krotnego kinga

    Polubienie

  22. ADI nie zgodzę się z tobą, oglądałem Dragon Bala od 2 roku życia, DB skończył się jak miałem… z 10 lat i dużo z tego rozumiałem, powiem więcej, przy nie których scenach łezki mi nawet leciały, wychowałem się na tym Anime, końcówkę DBGT i muzykę pamiętam jak dziś. Proszę nie krytykować młodego pokolenia bo na 100% rozumiały więcej od ówczesnych nastolatków 😉

    Polubienie

Dodaj komentarz