Melodie ginącego świata: Xenogears OST

Yasunori Mitsuda w branży elektronicznej rozrywki wsławił się pracą nad doskonałym udźwiękowieniem do takich szlagierów, jak Chrono Cross i Chrono Trigger, serii Shadow Hearts, czy muzyki do pierwszej odsłony Xenosagi. Soundtrack do Xenogears to pierwszy całkowicie solowy projekt kompozytora, będący zarówno popisem jego umiejętności oraz nabytego doświadczenia, jak i nie skalanej jeszcze sztampą młodzieńczej kreatywności rozwijającego się artysty. Z jednej strony solidny warsztat – z drugiej głowa pełna zaskakujących pomysłów. Czy można chcieć więcej?

W muzyce tworzonej przez Mitsudę często można usłyszeć silne wpływy celtyckie czy indyjskie, co stało się charakterystyczną cechą twórczości kompozytora. Warto nadmienić, że zaskakująco dobrze potrafi się on odnaleźć również w stylistyce jazzowej.

Cały sekret tkwi w tym, że słynna gra Square prezentuje jedną z najbardziej złożonych i emocjonujących historii, jakie kiedykolwiek wykreowano na potrzeby gry wideo, wypełnionej idealizmem oraz prowokującymi konceptami (choćby przedstawienie religii jako złej i niegodziwej siły). Muzyka musiała posiadać odpowiedni nastrój i charakter, a owoc pracy Mitsudy przeszedł najśmielsze oczekiwania. Nic dziwnego, że Xenogears Original Soundtrack dołączył do ścisłej czołówki kanonu muzyki z gier wideo!

Jedną z zalet udźwiękowienia do Xenogears jest fakt, że nie trzeba znać samej gry, by docenić jej walory. Album otwiera potężny i wypełniony emocjami utwór „Light from the Netherworld” – wzorcowy wręcz przykład tego, jak powinien wyglądać opening do gry z gatunku RPG. Pulsujący, mroczny, wręcz tętniący energią i uczuciem – daje nam przedsmak tego, co czeka nas chwilę później. Jak na doskonałą kompozycję przystało kawałek ten ma więcej niż jedno oblicze, serwując na przemian instrumentalne katharsis, dynamiczne tempo oraz słodkie chwile ciszy … przed burzą, bo w ostatniej fazie kompozycji dołącza chór, który intensyfikuje doznania słuchacza do granic wytrzymałości. Po dramatycznym intro wita nas pierwsza wokalna kompozycja (oparta na muzyce z kawałka „Emotions”), utwór „Stars of Tears”, gdzie możemy usłyszeć po raz pierwszy wokal irlandzkiej piosenkarki Joanne Hogg. Czuć w nim celtyckiego ducha, zarówno w akcencie wokalistki, jak i specyficznym zespole instrumentalnym.

Dwupłytowy album został pomysłowo zaaranżowany, gdyż pierwsza płytka skupia się na lżejszej i pogodniejszej muzyce (liczne motywy przewodnie), jak „My Village is Number One” (nie jest to najlepszy utwór na tej płytce, ale posiada w sobie na tyle pozytywnej energii, że przy każdym wysłuchaniu napełnia serce radością, a ducha pogodą). Niektórzy porównują go ze wspaniałym „Millenial Fair” z Chrono Triggera, ale zdecydowanie konfrontacja ta wypada na korzyść tego pierwszego. „Bonds of sea & fire” czaruje jednostajnym rytmem i spokojnym dźwiękiem fletu w tle. Wkrótce wkracza pierwszy battle theme, czyli „Steel Giant” – uderzający wspaniałą instrumentacją oraz wartkim rytmem (cudownie unaocznia charakterystyczny moment, gdy główny bohater gry po raz pierwszy wsiada do tajemniczego robota, nie zdając sobie jeszcze sprawy, jak potworna siła kryje się w jego wnętrzu..).

Równie niepokojąco wypada „Forest of the Black Moon”, który cudownie, w epicki wręcz sposób oddaje atmosferę nocy i tajemniczości (trudno sobie wyobrazić lepsze oddanie atmosfery przedzierania się przez skąpany w świetle księżyca las, gdzie zewsząd czają się różne zagrożenia). Jednym z moich ulubionych utworów jest „Leftovers of the Dreams of the Strong”, wypełniona głębokim heroizmem kompozycja z podkreślającym jej „bojowy” charakter marszowym rytmem. „Dajil, The City of Burning Sands” to przejmująca melodia w stylu arabskim, z doskonałym akompaniamentem chóru w tle. Ciarki na plecach wzbudza „Graph, Emperor of Darkness”, frapujące, złowieszcze i wywołujące głębokie wrażenie villain theme (przewodni motyw, związany z jedną z wiodących w grze postaci negatywnych). Mitsuda, szalony mistrz partytury, co chwila atakuje nas krańcowo różnymi emocjami. Wystarczy zamknąć oczy, słuchając dźwięku katarynki w „Faraway Promise”, by przenieść się w świat bezpowrotnie utraconej niewinności…


„The one who is torn apart” – mroczny, tajemniczy, przepełniony melancholią utwór, zapadający w pamięć na długo.

Druga płytka jest bardziej mroczna i poważna, więc Mitsuda umieścił tam też kilka lżejszych kawałków, by zachować intrygujący charakter całości. Otwiera ją utwór „Ship of Regret and Sleep” wypełniony duchem religijnym, w czym dużą rolę odgrywają chórki oraz dźwięk klawesynu. Boss theme „Knight of Fire” uderza patosem i ma specyficzny, technologiczny wydźwięk – zapewne za sprawą niewyraźnie majaczących w tle głosów ludzkich, wydobywających się z widmowego megafonu w tajemniczej fabryce. Świadczy to o doskonałym wyczuciu Mitsudy, który po mistrzowsku oddał każdy aspekt słynnej gry, zarówno jej klasyczną, jak i futurystyczną stronę. „June Mermaid” to balsam dla uszu, lekka jak mgiełka melodia, smutna i wzruszająca, trafiająca prosto do serca i wyciągająca z niego dawno zapomniane emocje minionych chwil, które nigdy nie powrócą.

Nie pozostawia nas jednak bez nadziei, bo w trakcie utworu, niczym słońce wyzierające zza zasłony burzowych chmur, pojawia się muzyczne rozpogodzenie – intymna chwila, gdy sięgamy w głąb naszych porzuconych marzeń i zastanawiamy się, czy jest szansa je zrealizować. Ten nastrój podtrzymuje fantazyjne „Shevat” The wind is Calling” oraz „Gathering Stars in The Sky”. Pogrążenie się w krainę przemyśleń nie jest zaskakujące z racji głębokiego, filozoficznego wydźwięku gry „Xenogears” – Mitsuda wyraźnie starał się, by ten egzystencjalny pierwiastek był obecny w stworzonej przez niego partyturze. Pojawiają się chwile głębokiego smutku („Tears of the Stars, Hearts of the People”), radosnego uniesienia („Wings”), jak i rubasznego, pogodnego rozleniwienia („Solaris: Eden of Heaven”).

Prawdziwy mrok wylęga jednak z takich kompozycji, jak „The one who is torn apart”, najbardziej chyba niepokojący utwór na całym soundtracku. Tym bardziej jest straszny, że dominuje w nim nastrojowe wyciszenie, podkreślone przez jednostajne dźwięki w tle. Nic dziwnego, że melodia ta została wyznaczona, jako character theme dla chyba najbardziej przerażającej postaci z gry Xenogears – morderczego ID, który inspirowany był naukami Freuda. Wielki naukowiec wierzył, że każdy z nas ma swoją mroczną stronę, gdzie kryją się głęboko tłumione emocje. Niewątpliwie kompozytor sięgnął w tamte rejony, przywołując na świat tą kompozycję. Równie mroczny i niepokojący jest mój ulubiony utwór: „Omen”, rozpoczynający się identycznie jak „The one(…)” efektownym crescendem basu i zapętlonym motywem melodycznym (znajduje on cudowne rozwinięcie na albumie „Xenogears: Creid”, jako utwór „Melkaba„).

Jednostajny rytm podkreśla dźwięk dzwonków. Apokaliptyczne boss theme „Awakening” tylko potęguje nastrój końca na horyzoncie – patetyczny charakter podkreślają syntetyczne chóry w tle, skandujące swoją melodię. Chwilę wręcz religijnego uniesienia dostarcza nam „One who bares fangs at God” – chyba najbardziej zaskakujące i kreatywne boss theme, z jakim miałem kiedykolwiek do czynienia. Na sam koniec atakuje nas wzbudzający ciarki głos chórzystów acapella („The Beginning and the End”), który co wrażliwszych słuchaczy potrafi doprowadzić na szczyty muzycznej nirwany.

„The beginning and the End” – patetyczne, pełne piękna i drzemiącej w melodii siły.

Cudownym zwieńczeniem Xenogears OST jest piosenka „Small Two of Pieces”, chyba najpiękniejsza piosenka napisana z myślą o grze wideo (w odróżnieniu od innych kompozycji, „wypożyczanych” często od znanych i cenionych wokalistek).Głęboko emocjonalny tekst, przepiękna melodia oraz silny głos Joanne Hogg porusza do głębi. Wokalistka wcale nie wypada dużo gorzej, niż Celine Dion w „My heart will go on” (są pewne podobieństwa między tymi dwoma kompozycjami). Cudowny ending theme pozostawia słuchacza jeszcze chwilę w stanie rozkosznego odrętwienia – tych kilku minut, zanim zmienimy płytki i po raz kolejny przeniesiemy się w targany emocjami świat melodii Yasunori Mitsudy.

Napiszę to raz i z całą odpowiedzialnością: musicie sięgnąć po ten soundtrack, bo nagromadzonej na nim muzyce nie grozi upływający czas, ani zmieniające się trendy. Jest ponadczasowa i ma zakodowanego w sobie ducha jednej z najlepszych opowieści w historii elektronicznej rozrywki!

Teledysk do piosenki „Stars of Tears” z Xenogears OST

 

7 thoughts on “Melodie ginącego świata: Xenogears OST

  1. Pingback: Co łączy Japonię i Irlandię? « Japonia - Mazzi.pl

  2. Pingback: Japońska Muzyka cz. 3 « Japonia - Mazzi.pl

  3. Coś takiego…a ja Mitsude tak pokochałem z powodu CT i CC – genialne utwory . Jeśli ten OST prezentuję się tak fenomenalnie i jeszcze lepiej…no to trzeba by najpierw pograć w grę 🙂 .

    Polubienie

  4. Poradziłbym zrobić artykuł o kiRite 😉 . To jest dopiero arcydzieło, a jednocześnie ciekawy koncept powstały przez Mitsude i Kato. OST do książki… (nie mówię, że lepsze od Xenogears, skądże). Bardzo chciałbym ją przeczytać, choćby z ciekawości, ale nawet po angielsku kupić/znależć jej nie można, a szkoda. Przynajmniej jak dotąd nie mogę.
    W soundtracku z Yasunorim współpracuje, niestety zmarła już rok temu (43 lata) Eri Kawai. Śmiem twierdzić, że ta kooperacja wyszła kapitalnie.

    Polubienie

Dodaj komentarz